Myślałam- wezmę urlop w grudniu i wygrzeję kości w ciepłym kraju przed zbliżającą się srogą zimą! ...a przynajmniej tak każdy mnie straszył, że w tym roku to będzie zima stulecia, -30 stopni i zaspy po szyję. Zimy niestety nie ma, ale może to lepiej, bo tych kości też nie udało mi się wygrzać...
Pogoda w Portugalii płatała nam niezłe figle. Podobno zalewie klika dni przed naszym przyjazdem wróciło lato i 30-sto stopniowe upały, można było zażywać kąpieli w oceanie, chodzić w podkoszulku i japonkach. My akurat przyjechałyśmy na ochłodzenie...co nie oznacza, że dla mieszkańców Polski było zimno :)
W ciągu dnia temperatura sięgała ok 15-18 stopni, czasem w słońcu było i ponad 20. Gdyby nie to, że wiało byłoby naprawdę przyjemnie. Temperatura diametralnie obniżała się po zachodzie słońca. Na tyle, że wyciągałyśmy czapki, szaliki i rękawiczki. Mam wrażenie, że poprzez bliskość oceanu, wilgotność w powietrzu i wiatr było mi zimniej niż podczas obecnej Polskiej zimy :D
Ale pora na kilka zdjęć, od razu się zorientujecie jak było kolorowo- pogodowo; od krótkiego rękawka i obowiązkowych okularów po kurtkę z kapturem :D
popołudnie w Porto, słońce świeci, bez okularów się nie obyło! :) |
dzień później Lizbona, pada deszcz, wiece wiatr, bez kurtki z kapturem ani rusz ! |
Cabo da Roca- najdalej na zachód wysunięty punkt lądu stałego Europy- głowę chce urwać, tak wieje! Ciepło ale tylko w osłoniętym od wiatru terenie ;) |
Cascais, Boca do Inferno - siedzimy pod skałami, odsłonięte od wiatru, można się opalać! |
Jak widzicie trudno trafić z tą pogodą, a co gorsza nie wiadomo co ze sobą zabrać. Pamiętajcie też, że wiele mieszkań w Portugalii nie ma stałego ogrzewania. Najszczęśniejszej są to przenośne farelki, które trzeba odpowiednio wcześniej włączyć aby pomieszczenie się nagrzało. W praktyce oznacza to, że może być cieplej na zewnątrz niż w mieszkaniu :D Doświadczyłam tego w Porto i bardzo się cieszyłam z zabranych wełnianych skarpetek i puchowego śpiworka ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz