Dalsze zwiedzanie realizujemy z buta. Ok 1,5-2 km drogi i dochodzimy do piaskowej fortecy Narein Castle. Wygląda trochę jakby ktoś zbudował zamek z piasku na plaży. Prace remontowe trwają więc możemy podziwiać jak z mułu coś zbudować. Po fortecy idziemy do „wielkiej lodówki”. Czyli wysokiego budynku przypominającego piramidę- ale okrągłą, gdzie wcześniej przechowywano żywność. Zaraz obok jest karawanseraj. Upał daje się nam we znaki wiec przysiadamy w knajpce i nawadniamy się dzbanami herbaty i wody. Po owocnym dniu, postanawiamy jeszcze trochę pospacerować i przeżyć kolejną przygodę. Wychodzimy na wylotówkę i sprawdzamy czy oby na pewno z tym stopem jest tak jak mówią i nie zadziała. Owszem zatrzymuje się auto, owszem chce kasę. Dajemy za wygraną i wsiadamy umawiając się na stawkę, zresztą bardzo atrakcyjną. Kierowca-przewodnik grup dobrze mówi po angielsku, odwiózł klientów i wraca do domu, więc dlaczego miałby sobie nie dorobić?
|
zamek w Meybod, prace trwają :) |
|
zamek w Meybod |
|
"wielka lodówka", Meybod |
|
zamek w Meybod |
Dojeżdżając do Yazd już jesteśmy ustawieni z naszym hostem, mamy podjechać pod instytut gdyż jeszcze pracuje. Mohhamad i jego rodzinka okazują się przesympatycznymi ludźmi. W ogóle to zaproszenie od nich dostaliśmy tylko i wyłącznie dlatego iż jego córeczka ma również na imię Anita. Ot taka zbieżność potrafi załatwić nocleg ;) Dostajemy klucze do mieszkania i udajemy się w jego kierunku. Yazd (Jazd) robi na nas wrażenia bardzo nowoczesnego miasta. Dużo sklepów z zagranicnymi markami, światła, neony, wypasione hotele. Wyobrażaliśmy je sobie bardziej jak na zdjęciach gdzie zwykle ukazywana jest „starówka” czyli miasto z mułu. Rodzina na mieszkanie przybyła bardzo późno, pomimo to zjedliśmy wspólnie kolację i pogawędziliśmy.
Co zobaczyć w Jazd?
Koniecznie należy się zgubić w starym mieście czyli wśród malutkich glinianych domkach i labiryncie dróżek między nimi. Całość w kolorze piasku. Aby było nam ciekawiej na pierwszą godzinę zwiedzania dostaliśmy pod opiekę małą Anitę. Zaczęliśmy od Amir Chakhmaq (kompleks i meczet) prześliszmy na bazar, następnie obok więzienia Aleksandra Wielkiego oraz Grobowca Dwunastu Imamów (XI w.) i zasięgnęliśmy wiedzy w informacji turystycznej. Jeszcze tego dnia chcieliśmy zobaczyć świątynie ognia Zoroastrian. Yazd i okoice to jeden z największych na świecie ośrodków Zoroastryzmu – dawnej irańskiej religii państwowej. W świątyni nieprzerwanie pali się ogień, wierzą oni, że im dłużej się pali tym większą moc ma na ziemi ich bóg – Ahura Mazda.
|
Amir Chakhmaq (kompleks i meczet), Yazd, Iran |
|
produkcja cukru |
|
znalazł się i perski kot |
|
trudny wybór na bazarze |
|
słynne "badgirs" czyli łapacze wiatru, Yazd, Iran |
|
świątynie ognia Zoroastrian, Yazd, Iran |
Okolice Jazd, co trzeba zwiedzić?
Następnego dnia postanawiamy wybrać się do kolejnego miejsca związanego z Zoroastryzmem, do wież Milczenia Czak-Czak. Położona w sercu pustyni świątynią ognia jest miejscem pielgrzymek wiernych z całego świata, zresztą wcale się nie dziwię gdyż sama droga tam, obfituje w tak urozmaicone krajobrazy pustyni, że warto się wybrać.
|
Czak-Czak, Iran |
|
wnętrze świątyni Czak-Czak, Iran |
Po drodze zwiedzamy również ruiny miasta Kharanaq. Jest to o tyle ciekawe miejsce, że można wędrować po dachach niezamieszkałych, opuszczonych domów. W wiosce pozostały może dwie rodziny. Opustoszałe miasto z gliny robi duże wrażenie, poza tym jest niewielu turystów i nie ma żadnych turystycznych obostrzeń.
|
Kharanaq, Iran |
W ogóle to bardzo nam się udało z przejazdem. Normalnie za wycieczkę z biurem lub za taxi trzeba sporo zapłacić, natomiast do naszego hosta zgłosił się chłopaczek który chciał poćwiczyć angielski i zaproponował nam wycieczkę jedynie z kosztami za paliwo. Deal dla nas był idealny. Umawiamy się na konkretną godzinę, gdzie po nas przyjeżdża i jedziemy najpierw jeszcze na terenie miasta do fabryki henny. Okazuje się to bardzo ciekawym miejscem, podobnym do młyna. Ogromne kamienie ocierają się o ciebie ścierając pomiędzy roślinę hennę. Wszytko wprawie w ruch teraz przez silnik kiedyś przez osiołka chodzącego dookoła. Nawet nie wyobrażałam sobie że to ten znany mi tylko z torebki proszek tak powstaje
|
fabryka henny, Yazd, Iran |
Ostanie chwile w Yazd spędzamy na drobnych zakupach oraz ustalaniu nocnego powrotu. Rozstania z przemiłymi ludźmi u których czujemy się jak w domu bywają naprawdę ciężkie to tego stopnia, że wcale nie chce się nam jechać dalej.
ciąg dalszy to:
SHIRAZ, PERSEPOLIS, HAMADAN (JASKINIA ALISADR CAVE), TEHERAN
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz