czwartek, 1 czerwca 2017

IRAN cz. III Meybod, Jazd i okolice Jazd (Kharanaq, Czak-Czak)

Meybod, Iran




Dojeżdżamy do Meybod, dawnej stolicy Iranu- a właściwie zostajemy wyrzuceni na jego początku gdyż autobus jedzie dalej do Yazd. Obok przystanku znajduje się tylko mały sklepik i rondo, w całej okolicy żywej duszy nie widać. Kompletnie nie wiemy w którą stronę się udać, wiec idziemy przed siebie na czuja. Chwilę po napatacza się taksówkarz, próbujemy wytłumaczyć że chcemy dojechać do wieży gołębi...ale jak to zrobić po irańsku? Zaczynam więc rysować ptaki i wieże, więc kierowca zaczaił i możemy jechać. Upał niemiłosierny, więc cieszymy się z przejażdżki i wiatru we włosach. 

Co zwiedzić w Meybod? 

Wieża dla gołębi z zewnątrz wygląda niepozornie. We wewnątrz...cóż dobrze że znałam jej przeznaczenie bo bym się nie domyśliła- sami zobaczcie. 



W wieży można wejść nawet na dach, aczkolwiek widoków szczególnych nie ma, do centrum za daleko żeby było widać fortece i miasto.




wieża dla gołębi pocztowych, Meybod, Iran 







Dalsze zwiedzanie realizujemy z buta. Ok 1,5-2 km drogi i dochodzimy do piaskowej fortecy Narein Castle. Wygląda trochę jakby ktoś zbudował zamek z piasku na plaży. Prace remontowe trwają więc możemy podziwiać jak z mułu coś zbudować. Po fortecy idziemy do „wielkiej lodówki”. Czyli wysokiego budynku przypominającego piramidę- ale okrągłą, gdzie wcześniej przechowywano żywność. Zaraz obok jest karawanseraj. Upał daje się nam we znaki wiec przysiadamy w knajpce i nawadniamy się dzbanami herbaty i wody. Po owocnym dniu, postanawiamy jeszcze trochę pospacerować i przeżyć kolejną przygodę. Wychodzimy na wylotówkę i sprawdzamy czy oby na pewno z tym stopem jest tak jak mówią i nie zadziała. Owszem zatrzymuje się auto, owszem chce kasę. Dajemy za wygraną i wsiadamy umawiając się na stawkę, zresztą bardzo atrakcyjną. Kierowca-przewodnik grup dobrze mówi po angielsku, odwiózł klientów i wraca do domu, więc dlaczego miałby sobie nie dorobić?

zamek w Meybod, prace trwają :) 

zamek w Meybod

"wielka lodówka", Meybod

zamek w Meybod





Dojeżdżając do Yazd już jesteśmy ustawieni z naszym hostem, mamy podjechać pod instytut gdyż jeszcze pracuje. Mohhamad i jego rodzinka okazują się przesympatycznymi ludźmi. W ogóle to zaproszenie od nich dostaliśmy tylko i wyłącznie dlatego iż jego córeczka ma również na imię Anita. Ot taka zbieżność potrafi załatwić nocleg ;) Dostajemy klucze do mieszkania i udajemy się w jego kierunku. Yazd (Jazd) robi na nas wrażenia bardzo nowoczesnego miasta. Dużo sklepów z zagranicnymi markami, światła, neony, wypasione hotele. Wyobrażaliśmy je sobie bardziej jak na zdjęciach gdzie zwykle ukazywana jest „starówka” czyli miasto z mułu. Rodzina na mieszkanie przybyła bardzo późno, pomimo to zjedliśmy wspólnie kolację i pogawędziliśmy. 

Co zobaczyć w Jazd? 

Koniecznie należy się zgubić w starym mieście czyli wśród malutkich glinianych domkach i labiryncie dróżek między nimi. Całość w kolorze piasku. Aby było nam ciekawiej na pierwszą godzinę zwiedzania dostaliśmy pod opiekę małą Anitę. Zaczęliśmy od Amir Chakhmaq (kompleks i meczet) prześliszmy na bazar, następnie obok więzienia Aleksandra Wielkiego oraz Grobowca Dwunastu Imamów (XI w.) i zasięgnęliśmy wiedzy w informacji turystycznej. Jeszcze tego dnia chcieliśmy zobaczyć świątynie ognia Zoroastrian. Yazd i okoice to jeden z największych na świecie ośrodków Zoroastryzmu – dawnej irańskiej religii państwowej. W świątyni nieprzerwanie pali się ogień, wierzą oni, że im dłużej się pali tym większą moc ma na ziemi ich bóg – Ahura Mazda. 





Amir Chakhmaq (kompleks i meczet), Yazd, Iran

produkcja cukru 

znalazł się i perski kot

trudny wybór na bazarze 


słynne "badgirs" czyli łapacze wiatru, Yazd, Iran


świątynie ognia Zoroastrian, Yazd, Iran

Okolice Jazd, co trzeba zwiedzić? 

Następnego dnia postanawiamy wybrać się do kolejnego miejsca związanego z Zoroastryzmem, do wież Milczenia Czak-Czak. Położona w sercu pustyni świątynią ognia jest miejscem pielgrzymek wiernych z całego świata, zresztą wcale się nie dziwię gdyż sama droga tam, obfituje w tak urozmaicone krajobrazy pustyni, że warto się wybrać. 


Czak-Czak, Iran


wnętrze świątyni Czak-Czak, Iran




Po drodze zwiedzamy również ruiny miasta Kharanaq. Jest to o tyle ciekawe miejsce, że można wędrować po dachach niezamieszkałych, opuszczonych  domów.  W wiosce pozostały może dwie rodziny. Opustoszałe miasto z gliny robi duże wrażenie, poza tym jest niewielu turystów i nie ma żadnych turystycznych obostrzeń. 


Kharanaq, Iran




W ogóle to bardzo nam się udało z przejazdem. Normalnie za wycieczkę z biurem lub za taxi trzeba sporo zapłacić, natomiast do naszego hosta zgłosił się chłopaczek który chciał poćwiczyć angielski i zaproponował nam wycieczkę jedynie z kosztami za paliwo. Deal dla nas był idealny. Umawiamy się na konkretną godzinę, gdzie po nas przyjeżdża i jedziemy najpierw jeszcze na terenie miasta do fabryki henny. Okazuje się to bardzo ciekawym miejscem, podobnym do młyna. Ogromne kamienie ocierają się o ciebie ścierając pomiędzy roślinę hennę. Wszytko wprawie w ruch teraz przez silnik kiedyś przez osiołka chodzącego dookoła. Nawet nie wyobrażałam sobie że to ten znany mi tylko z torebki proszek tak powstaje 

fabryka henny, Yazd, Iran 





Ostanie chwile w Yazd spędzamy na drobnych zakupach oraz ustalaniu nocnego powrotu. Rozstania z przemiłymi ludźmi u których czujemy się jak w domu bywają naprawdę ciężkie to tego stopnia, że wcale nie chce się nam jechać dalej.

ciąg dalszy to:
SHIRAZ, PERSEPOLIS, HAMADAN (JASKINIA ALISADR CAVE), TEHERAN

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz