wtorek, 30 stycznia 2018

PORTUGALIA - pogoda i temperatura w grudniu [2017]


Myślałam- wezmę urlop w grudniu i wygrzeję kości w ciepłym kraju przed zbliżającą się srogą zimą! ...a przynajmniej tak każdy mnie straszył, że w tym roku to będzie zima stulecia, -30 stopni i zaspy po szyję. Zimy niestety nie ma, ale może to lepiej, bo tych kości też nie udało mi się wygrzać...


Pogoda w Portugalii płatała nam niezłe figle. Podobno zalewie klika dni przed naszym przyjazdem wróciło lato i 30-sto stopniowe upały, można było zażywać kąpieli w oceanie, chodzić w podkoszulku i japonkach. My akurat przyjechałyśmy na ochłodzenie...co nie oznacza, że dla mieszkańców Polski było zimno :)   

W ciągu dnia temperatura sięgała ok 15-18 stopni, czasem w słońcu było i ponad 20. Gdyby nie to, że wiało byłoby naprawdę przyjemnie. Temperatura diametralnie obniżała się po zachodzie słońca. Na tyle, że wyciągałyśmy czapki, szaliki i rękawiczki. Mam wrażenie, że poprzez bliskość oceanu, wilgotność w powietrzu i wiatr było mi zimniej niż podczas obecnej Polskiej zimy :D     


Ale pora na kilka zdjęć, od razu się zorientujecie jak było kolorowo- pogodowo; od krótkiego rękawka i obowiązkowych okularów po kurtkę z kapturem  :D 

popołudnie w Porto, słońce świeci, bez okularów się nie obyło! :)  



dzień później Lizbona, pada deszcz, wiece wiatr,  bez kurtki z kapturem ani rusz !  


Cabo da Roca- najdalej na zachód wysunięty punkt lądu stałego Europy- głowę chce urwać, tak wieje! Ciepło ale tylko w osłoniętym od wiatru terenie ;) 


Cascais, Boca do Inferno - siedzimy pod skałami, odsłonięte od wiatru, można się opalać! 



Lizbona, pod pomnikiem Cristo Rei, nawet jeśli było ciępło w ciągu dnia, nie zmienia to faktu że będzie lodowato jak tylko zajdzie słońce- a do tego ten wiatr! Ręce w kieszeń, głowa w dół i uciekamy się gdzieś schować między budynki ;) 




Jak widzicie trudno trafić z tą pogodą, a co gorsza nie wiadomo co ze sobą zabrać. Pamiętajcie też, że wiele mieszkań w Portugalii nie ma stałego ogrzewania. Najszczęśniejszej są to przenośne farelki, które trzeba odpowiednio wcześniej włączyć aby pomieszczenie się nagrzało. W praktyce oznacza to, że może być cieplej na zewnątrz niż w mieszkaniu :D Doświadczyłam tego w Porto i bardzo się cieszyłam z zabranych wełnianych skarpetek i puchowego śpiworka ;) 



wtorek, 2 stycznia 2018

Fotograficzne PODSUMOWANIE ROKU 2017



Fotograficzne PODSUMOWANIE ROKU 2017 



Kończy się stary rok, nowy się zaczyna. Zawsze w tym czasie, choć na krótko, oglądamy się za siebie, wracamy wspomnieniami do minionego czasu i próbujemy go ocenić. Był dobry, czy zły, co się zmieniło? Czy spełniły się nasze zeszłoroczne życzenia i marzenia? Czy tak jak sobie (zapewne co roku) obiecaliśmy, zabraliśmy się za siebie, zaczęliśmy ćwiczyć, czytać więcej książek, uczyć się nowych języków czy przebywać więcej czasu z bliskimi i znajomymi w zamian za mijające godziny w wirtualnym świecie? Mogłabym zapytać refrenem jednej z piosenek, którą tak bardzo lubiłam śpiewać podczas wyjazdów oazowych. 


"Jaki był ten dzień, co darował, co wziął

Czy mnie wyniósł pod niebo, czy rzucił na dno

Jaki był ten dzień, czy coś zmienił, czy nie

Czy był tylko nadzieją na dobre i złe.."


Pewnie tak jak u każdego i w "moim"roku 2017 było kilka wzlotów i upadków. Chwil pięknych jak i tych smutnych. Były choroby, pogrzeby, wesela, chrzty. Na szczęście więcej w tym roku  tych szczęśliwych momentów i przy nich się zatrzymam :)  


Rok 2017 zaczął się ZIMOWO, poznałam nowy sport i od razu go pokochałam- biegówki! Jak się okazało rodzinny Beskid Niski oferuje świetnie przygotowanymi i oznakowanymi trasami, z założonym śladem. Znajdziemy też kilka wypożyczalni z nowym sprzętem i mapę Śnieżne trasy przez lasy  






Jeszcze w styczniu, korzystając z zimowej aury, Tomasz próbował nauczyć mnie wspinania po lodospadach, a na koniec miesiąca wybraliśmy się na Zimowy Maraton Świętokrzyski




Styczeń, luty i marzec to miesiące wysokiego sezonu i ciężkiej pracy w zajmującej mnie branży turystyki narciarskiej. Pomimo to udało się wygospodarować czas na treningi oraz wystartować w zawodach na orientację.  Z XVI Ekstremalnej Imprezy na Orientację SKORPION  przywiozłam z wspólnie z Tomaszem statuetkę za I miejsce w kategorii MIX na 50 km. Miesiąc później w Rajdzie Dolnego Sanu, z czasem 7.04 udało mi się zając III miejsce. 





2 marca to będzie ważna data dla tego bloga, wtedy zapadła decyzja o założeniu:) 
Od tego czasu na blogu pojawiło się 40 wpisów co oznacza ok 4 wpisy na miesiąc. 



Marzec to również miesiąc chrztu mojej pierwszej siostrzenicy Nali, a co się z tym wiąże wyjazd do Niemiec. Czy wiecie, że tam to już czas na pierwsze wycieczki rowerowe, zieloną trawę, pikniki i boom kwiatowe? 




Miesiąc się nie skończył, a ja już w drodze do następnego kraju- Włochy. Ląduje w  Pizie, którą polecam zwiedzić nawet mając tylko 1 dzień. Natomiast moim prawdziwym powodem lotu jest udział w wymarzonym biegu SCIACCHETRAIL, Cinque Terre Ultra Trail. Jak się potem okazało był to ostatni bieg w mojej karierze z powodu problemów z kręgosłupem. Dlatego tym bardziej cieszę się z tego malowniczego zakończenia biegowej "kariery". 
Aby niespodzianek nie brakowało, z wyjazdu wróciłam już jako narzeczona :-) 


cinque-terre-jak-dojechac-co-zwiedzac?



SCIACCHETRAIL, Cinque Terre Ultra Trail

Święta Wielkanocne udały się na tyle ciepłe, że wraz z rodzinką wybraliśmy się na pasmo Vyhorlat na Słowacji.  Polecam nawet na 1 dzień.




Na nieco dłuższy wyjazd mogłam sobie pozwolić dopiero na majówkę. Tradycyjnie, jak co roku podróż planuje wraz z klubem UKT Mimochodek.  W tym roku ruszyliśmy do naszych południowych sąsiadów, na Słowację. Zaczęliśmy od Słowackiego Raju, który łącznie w zeszłym roku odwiedziłam trzykrotnie, a skończyliśmy w Górach Choczańskich. Coś nowego i coś pięknego!




w drodze do Słowackiego Raju z UKT Mimochodek 




Słowacki Raj, Przełom Hornadu



Velky vodopad, Słowacki Raj, trasa przez Piecky



Nowa via ferrata na Słowacji- Słowacki Raj, dolina Kysel


W czerwcu nigdzie nie musiałam się ruszać z Krakowa, im cieplej tym więcej się tutaj dzieje, a czerwiec był pod tym względem wyśmienity: Parada Smoków, Wianki, Kongres Tłumaczy Literatury Polskiej, Teatry Uliczne. Strasznie się cieszę, że mieszkam właśnie tutaj  ❤❤❤❤



Lipiec wyjątkowo w tym roku był dla mnie miesiącem podwójnie gorącym! Wybrałam się do KAZACHSTANU, gdzie temperatura 40 st. C. nie jest niczym niezwykłym... krótki zaledwie 10 dniowy wyjazd pozwolił na spenetrowanie niezwykłego Kanionu Szaryńskiego, kilku pieknie położonych jezior, następnie kilkudniowej wędrówki w Tien-szanie oraz na odwiedzenie dwóch dużych miast: stolicę Astanę i Almaty. 



KANION SZARYŃSKI (Charyn Canyon) o zachodzie słońca


Kok-Tobe, Ałmaty, restauracja i kolejka 


Ałtau Zailijski, w drodzę na przełecz "Turystów" 

W sierpniu prawie każdy weekend spędziłam w Tatrach, a jeśli nie tam, to w podkrakowskich dolinkach w skałkach. W taki oto sposób po raz trzeci zdobyłam Rysy (1 raz od strony Słowackiej), podziwiałam widoki z Polskiego Grzebienia, dotarłam do Chaty Terego, w mgle odszukałam Krywań, a wisienka na torcie była wspinaczka na Łomnicę drogą Jordana.


Polski Grzebień 2200 m n.p.m


słynna toaleta w drodze na Rysy :) 2250 m. n.p.m.


Łomnica 2632m n.p.m.


Krywań 2494 m n.p.m

Wrzesień stał pod szyldem KIWON-a, czyli biegu na orientację w Beskidzie Niskim, który przygotowywałam wraz z Towarzystwem Przyjaciół Ziemi Lipińskiej "Jastrzębiec" oraz Tomaszem. Był ogromny stres- czy wypali, ale była też radość z samej organizacji i uśmiechnietych twarzy zawodników.





W październiku i listopadzie pomimo coraz chłodniejszych temperatur, nie stroniłam od górskich wędrówek. W tym roku po raz pierwszy wybrałam się z ekipą SKPB na rajd jesienny w Beskidzie Niskim, a następnie już bardziej w zimowej aurze w towarzystwie Tomasza, poprowadziliśmy trasę w Beskidzie Żywieckim na rajdzie UKT Mimochodek  . 


Beskid Niski 


Babia Góra, 1725 m n.p.m.



Pod koniec listopada zaplanowałam mały urlop w "ciepłych krajach" przed rozpoczynającą się zimą:) Rok temu też o tej porze była to JORDANIA, a w tym roku PORTUGALIA. W przeciągu tygodnia byłam w Porto, Lizbonie, w Sintrze, na Cabo da Roca, Cabo da Inferno.




Zaraz po Portugalii trafiłam do Hinterstoder w Austrii aby po raz pierwszy w tym sezonie 2017/2018 poszusować na nartach.

Ubiegły rok to również świetne imprezy, małe i duże spotkania w gronie znajomych.  Nie da się wszystkiego wymienić ale wszytko pozostaje w sercu ❤




Na koniec życzę i sobie i Wam aby nadchodzący Rok 2018 był jeszcze lepszym od ubiegłego 😃