piątek, 10 marca 2017

5 dni w Paryżu [2012]



Każdemu zdarza się zły dzień lub podły humor. Różne są sposoby radzenia z tym… jedni jedzą czekoladę, inni biegają... ja natomiast sprawdzam ofertę tanich lotów. Wrocław- Paryż w dwie strony za 30zł brzmi nieźle :D Długo się nie zastanawiam i kieruję pytanie o współudział do zasypiającej już siostry. W Amoku zgadza się wytrwać ze mną 5 dni.


Miesiąc później po owocnym stopowaniu z Krakowa do Wrocław siedzimy w samolocie, a po niecałych dwóch godzinkach jesteśmy „na miejscu”. De facto lotnisko Beauvais oddalone jest o 80km od stolicy Francji. W prawdzie po każdym przylocie samolotu podstawiany jest autobus w kierunku Paris, ale my wybieramy wyjście alternatywne. Nocujemy w Beauvais aby następnego dnia móc podziwiać najwyższe sklepienie gotyckie na świecie w katedrze pod wezwaniem św. Piotra. A jest co oglądać nawet zważając na to, iż katedra nie została ukończona. Po tym jak zawaliła się mająca liczyć 150 m wieża, panowie projektanci zdecydowali się dać już sobie spokój z wysokościami. 





Poza katedrą nie znalazłyśmy więcej ciekawostek więc uciekamy do Paryża. Nawet dało się zastopować, tak więc po 1,5 godzince przyjemnych rozmów z fascynatem Nepalu, a następnie policjantem Witamy wielki świat mody! Aczkolwiek na pierwszy rzut oka powaliły nas śmieci porozrzucane na ulicy, skromnie ubrane panie, oraz przewaga ciemnoskórych nad białasami. Cóż tam, z pełnym uśmiechem nie zważając na spadające krople deszczu odnajdujemy mieszkanie naszego couchsurfing’owego hosta. 

Wspólnie zjadamy iście francuski lunch czyt. hamburgera i idziemy zwiedzać. I tak idziemy, idziemy.. i zaczynamy narzekać, że ten Paryż jest w ogóle nie romantyczny! Gdzie te wąskie uliczki, przytulne kawiarenki, gdzie ta magia  pytamy naszego gospodarza! 


W mgnienia oku nastąpiła zmiana planu i już wspinamy się pod górkę, do naszego najpewniej najmilej wspominanego miejsca czyli wzgórza Montmartre. Proszę przygotować się na dużą ilość schodów.

Must see in Paris nr 1- wzgórze Montmartre 
 Słońce powoli chowa się za horyzontem więc mamy miły widoczek na cały Paryż, do tego przygrywają bębniarze(?) a w sąsiednich białych namiotach można kupić wino co niechybnie czynimy :D

Oczywiście po uprzednim zwiedzeniu i górującej na szczycie Bazylik Sacre- Coeur.

Aby tej romantyczności nie stało się za dość jeszcze tego wieczoru  wpadamy na czerwoną ulicę z Moulin Rouge w tle



Dnia następnego spacerkiem wybieramy się w kierunku najstarszej części miasta, mianowicie
założonej jeszcze przez Celtów osadzie o wdzięcznej nazwie Lutetia, która usytuowana była  na wyspie Ile de la Cite.  Po Celtach śladu nie widzę za to każdy na pewno dostrzeże Notre Dame lub też kolejkę prowadzącą do wejścia na wieżę. Nie bardzo chce nam się stać więc wchodzimy bezpośrednio do katedry. O tym gotyckim majstersztyku można by było napisać następną relację więc wspomnę tylko że to tutaj koronowano Napoleona na cesarza, a z akcentów polskich Henryk Walezy spotkał się tu z posłami z Polski, którzy zaoferowali mu co? Koronę :D 
Wnętrze…ach wnętrze! Proszę wstać i przejść się 130 m i wyobrazić sobie ogromne rozety z XIII wiecznymi witrażami. Istny spektakl świetlny;)





Must see in Paris nr 2- katedra Notre Dame 




















Idziemy dalej. Zaopatrzone w kawę mijamy Louvre, Jardin des Tuilerien i tak spacerując wzdłuż Sekwany dochodzimy pod kupę złomu .. bo jak inaczej nazwać prawie 10 tys ton metalu. Na szczyt wieży Eiffla można częściowo wejść, a częściowo wjechać windą.  A na pewno trzeba odstać swoje. My podziwiamy ją z dołu, z boku oraz z  naprzeciwległego wzgórza (Place de Varsovie). 


Must see in Paris nr 3- widok z Place de Varsovie


Jedną ze śmieszniejszych rzeczy tego dnia był tutaj widok jadących na rowerze policjantów ganiających ciemnoskórych sprzedawców miniaturek wieży :D 
Ci już wyćwiczeni w boju pobiegli pod górkę po schodach gdzie rowerem trochę ciężej jechać :D nagle zrobiło się spokojniej i nikt nie nagabywał na breloczki. 






Must see in Paris nr 4- spacer wzdłuż Sekwany 

Lekko zmęczone spacerami wracamy metrem na mieszkanie (dobrą decyzja jest kupienie 10 przejazdów w promocyjnej cenie 12 eu zamiast 1,7 eu za pojedyncze, natomiast ceny biletów całodniowych na tyle mnie przestraszyły, że stwierdziłyśmy że tutaj przecież wszystko jest blisko :D 
10eu 1-3strefa, 20eu 1-5 strefa ).

Tu nie koniec niespodzianek dzisiejszego dnia. Na kolację wyproszone przez nas marokańskie danie, które jak przystało na tradycje zjadamy rękami, oblizując palce. Jeszcze tylko przejażdżka skuterem po nocnym Paryżu i można położyć głowę na poduszkę. 

Następny dzień zaczynamy od La Defense czyli szklanych molochów. Dzielnica ta jest głównym centrem biznesu we Francji, siedziba największych koncernów, istne centrum handlowe jak i niechlubnie słynąca z największej liczby samobójstw. Aczkolwiek warto zajrzeć aby poznać inne oblicze Paryża. 



Długo, długo idziemy przez Pola Elizejskie, aż dochodzimy do Łuku Triumfalnego. Wypatrujemy Polskich nazw i nazwisk po czym usatysfakcjonowane podążamy do  Placu Inwalidów. 
Przypadkiem w kościele weteranów natrafiamy na próbę koncertu muzyki poważnej . Stąd już nie daleko do Eiffla więc oglądamy ją z drugiej strony i mykamy do Latin Squer. Ta łacińska dzielnica choć szczyci się pięknymi kościołami, muzeami i panteonem szczególną sławę sobie zyskała ze względu na Uniwersytet Sorboński. 

Na zwiedzanie ogrodu Luksemburskiego jest już za późno więc spacerujemy wąskimi XIII w. uliczkami. Mijamy głównie śpieszących się gdzieś studentów i szybciutko metrem wracamy po bagaże. Dziś wieczorem żegnamy Marokańczyka i zmieniamy dzielnicę.Teraz pomieszkujemy u Alexa. Całkiem dobry fotograf, a co więcej barman więc szybko  lądujemy na piwku;) 





Kolejnego dnia zjawiamy się przed Luwrem. Trochę zaspałyśmy i o 11.00 już jest pokaźna kolejka prowadząca w podziemia tego przeogromnego kompleksu. Zaczyna padać więc nie pozostaje nam nic innego jak poczekać i wejść do środka przez szklaną piramidę. 

Must see in Paris nr 5- Luwr 



Tak też po wydaniu 11 euro rozpoczynamy przygodę (warto wiedzieć iż wstęp jest za darmo do 25 roku życia i w każdą pierwszą niedzielę miesiąca). W dawnym pałacu królewskim zgromadzono ponad 380 tys. dzieł sztuki i podzielono na odpowiednie działy (Starożytnego Egiptu, Starożytnego Bliskiego Wschodu, Starożytnej Grecji, Starożytnego Rzymu, Sztuki Islamu, Rzeźby, Malarstwa, Rzemiosła Artystycznego, Rysunku i Grafiki). Podobno wystawione jest 10% zabytków a i tego nie dałyśmy radę ogarnąć. Po 6 godzinach poddajemy się i siadamy w jednej z kawiarni. Wypisywanie zabytków mija się z celem, a  jeśli nawet ktoś nie interesuje się sztuką warto tu zajrzeć aby przejść się XII w. podziemiami czy rozgościć się w apartamentach Napoleona. 






 Wychodzimy i zmierzamy w kierunku tzw. domu. Trzeba się spakować, wypić pożegnalne wino i sprawdzić godziny odjazdu autobusu na lotnisko. Tutaj muszę pochwalić organizację wyjazdów z Paryża na lotnisko w Beauvais, 3 godziny przed odlotem danego samolotu wyjeżdża tyle pojazdów na ile jest zapotrzebowanie. Nie trzeba się martwić wcześniejszym zakupem biletów czy, że się nie zmieścimy :) 

Podsumowując w 5 dni zdążymy zobaczyć zarówno historyczna jak i nowoczesną część miasta, liźniemy Luwr, wypijemy kawkę i posmakujemy francuskiego wina :)

galeria zdjęć:  Paryż 2012


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz