niedziela, 12 marca 2017

Vyhorlat, Słowacja- co warto zobaczyć [2013]

widok na Vyhorlat z Remetské Hámre


Jedyny wolny weekend w miesiącu, wiec trzeba go intensywnie wykorzystać i to zdecydowanie poza miastem. Wybór padł na południe Słowacji. Jeszcze nie zdążyliśmy ich spenetrować a  i do wina z pogranicza Węgier blisko. Pogoda niepewna ale co tam, pakujemy namiot i karimatki. Wczesna pobudka i przed 7 rano jesteśmy na granicy w Barwinku. Cel- Wyhorlat, pasmo górskie wulkanicznego pochodzenia należące do Wewnętrznych Karpach Wschodnich.

Jadąc na południe uważnie przyglądamy się wiszącym nad nami chmurami. Mijamy Stropkov, Michalowce, Słowackie Morze czyli Zemplínska šírava i decydujemy się ze względu na zasnute mgłą góry pojechać w poszukiwaniu byłego kamieniołomu trawertynu w okolicach miejscowości Benatina.  Na "wygooglowanych" zdjęciach zielona woda w otoczeniu kolorowych skał wyglądała bajecznie. Kilometr za miejscowością Benatina wypatrujemy owego pomnika przyrody. Pewnie gdyby nie duży znak przy bocznej drodze po prawej stronie "zakaz kąpieli" to byśmy przejechali dalej. To już 141 km od granicy.  Google nie kłamało. Intensywna zieleń wody jak i kolorowe skały dookoła robią wrażenie. Może nie takie jak Pamukale w Turcji czy jeziora Plitwickie w Chorwacji (również utwory trawertynowe) ale mała namiastka jest;) Niektórzy Słowacy nie przejmują się zakazem kąpieli korzystają z krystalicznie czystej wody, my natomiast obchodzimy kamieniołom dookoła.






Jeszcze nie pada, jako że czasu mamy sporo powracamy do pierwotnego planu wyjścia w góry. Cofamy się parę kilometrów i przejeżdżając przez Remetské Hámre dojeżdżamy na parking pod Morskie Oko (już od Remetské Hámre wychodzi niebieski szlak turystyczny ale nie ma sensu dreptać 8 km asfaltem, można podjechać pod sam parking pod Morskie Oko -2eur/samochód)





Szklaków jest sporo, nie trzeba ograniczać się do tej samej trasy w 2 strony. Szczyt można zaatakować zarówno od południa ( Remetské Hámre) jak i północy (Zemplinskie Hamre). Parkingi płatne, ale 2 eur za dzień nie jest tragedią :)

Szlaki oznaczone bardzo dobrze, z charakterystycznymi żółtymi daszkami;) Przede wszystkim mało ludzi i dość dziko.




Bierzemy plecaczki i wychodzimy. Razem z nami budzi się deszcz;/ Na początku kropi, za chwile pada aby mogło zacząć lać. Jak to ujęła siostra nie jest źle- przynajmniej się zmienia - szczegół że na wersje bardziej mokrą. Ale ale jest 12.30 więc wartko idziemy. Znak wskazuje 1 km do jeziora, ale już po 5 min ujrzymy przejrzystą wodę i gromadzące sie przy mostku rybki.  Zbocza wodnego akwenu to nic innego jak ściany dawno wygasłego krateru.

Trzeba nam wiedzieć iż górskie jeziorka są osobliwością Wyhorlatu. W tym owe najsłynniejsze Veľké Vihorlatské jazero, (618 m) i Malé Vihorlatské jazero "Małe Morskie Oko". Pozostałe są mniejsze i bardziej schowane.

Veľké Vihorlatské jazero

Veľké Vihorlatské jazero

Malé Vihorlatské jazero


Przechodząc już praktycznie do trasy można od Morkiego Oka wybrać wariant leniwy, optymalny lub ambitny. Najszybsza traska to podejście do przełęczy Tri Table(823 m), a następnie na  Sninsky kamen (1006 m). Trasa II to żółty szlak do Jedlinki, a następnie czerwony i zielony prowadzący na Vihorlat( 1076 m). Ambitnie można i zrobić wycieczkę od Sninsky kamen do Vihorlatu. My planujemy na dziś  "wielką górę" czyli Vihorlat, a na dzień następny Kamień z widokiem na lasy Wyhorlackie i nizinę wschodniosłowacką.

Z Morskiego Oka wspinamy się na Jedlinkę (1h), mijając już częściowo zarośnięte Małe Morskie Oko. Z rozwidlenia szlaków Jedlinki skręcamy w lewo na Sedl Rozdiel (866 m). Dróżka wije się, prowadząc raz w górę raz w dół, w całości wśród bukowego lasu. Czujemy się niczym w naszym rodzinnym Beskidzie Niskim;) 



Po ok. 40 min już osiągamy 866m i zmieniamy szlak oznaczony kolorem czerwonym na zielony.


Do Polany pod Wyhorlatem mamy godzinę i to już bez żartów pod górę. Należy uważać na szlak gdyż początkowo ścieżka prowadzi przez polanę wprost do lasu, a należy skręcić delikatnie w lewo. Deszcz nie ustaję a wręcz przeciwnie wzmacnia się. Początkowo dzielny tato niestety po kolejnym ostrzejszym zejściu postanawia zawrócić do samochodu i tam na nas poczekać.   


Tymczasem dochodzimy do wiaty na polanie. Jest to jedyne suche miejsce gdzie można coś przekąsić przed półgodzinną wędrówką na szczyt. Gdy pogoda dopisuje można skorzystać z przygotowanego miejsca ogniskowego z ławeczkami i stolikiem tuż obok wiaty. 


Wejście na Wyhorlat  teoretycznie jest nielegalne gdyż  to teren wojskowy. Stojąca obok wiaty tablica informuje że idziemy na własną odpowiedzialność. Nie widziałam jednak  żadnej relacji aby wynikły jakiekolwiek problemy  z faktu turystycznego wejścia na górę.


Nie prowadzi tu już żaden szlak ale ścieżka jest mocno wydeptana. Wchodząc już na 1076 m. PODZIWIAMY widoki. Gęsta mgła zasłania zarówno Wyhorlackie szczyty jak i Zemplínską šíravę.  Do tego wieje i pada czyli wymarzona pogoda :p  





Po pamiątkowym zdjęciu "ze szczytu" wracamy w przyspieszonym tempie i już o 18.00 jesteśmy na parking. Wycieczka zajęła niecałe 6h.
Tato wpada na genialny pomysł i podjeżdża pod daszek. Możemy się przebrać w coś suchego i zagotować klopsiki. Nadal siąpi więc odkładamy plan rozbicia namiotu i postanawiamy wrócić do domu. Na Sninsky kamen trzeba będzie jeszcze kiedyś wrócić. 

Po 19.00 ustaje deszcz i parę kilometrów za Remetské Hámre udaje się wśród zbóż zrobić zdjęcie z widokiem na Wyhorlat jak i Zemplínską šíravę (Słowackie Morze). 

widok na Zemplínską šíravę


galeria zdjec z wyprawy: pod linkiem VYHORLAT

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz