widok na Vyhorlat z Remetské Hámre |
Jedyny
wolny weekend w miesiącu, wiec trzeba go intensywnie wykorzystać i to
zdecydowanie poza miastem. Wybór padł na południe Słowacji. Jeszcze nie
zdążyliśmy ich spenetrować a i do wina z
pogranicza Węgier blisko. Pogoda niepewna ale co tam, pakujemy namiot i
karimatki. Wczesna pobudka i przed 7 rano jesteśmy na granicy w Barwinku. Cel-
Wyhorlat, pasmo górskie wulkanicznego pochodzenia należące do Wewnętrznych
Karpach Wschodnich.
Jadąc na
południe uważnie przyglądamy się wiszącym nad nami chmurami. Mijamy Stropkov,
Michalowce, Słowackie Morze czyli Zemplínska šírava i decydujemy się ze względu
na zasnute mgłą góry pojechać w poszukiwaniu byłego kamieniołomu trawertynu w
okolicach miejscowości Benatina. Na
"wygooglowanych" zdjęciach zielona woda w otoczeniu kolorowych skał
wyglądała bajecznie. Kilometr za miejscowością Benatina wypatrujemy owego
pomnika przyrody. Pewnie gdyby nie duży znak przy bocznej drodze po prawej
stronie "zakaz kąpieli" to byśmy przejechali dalej. To już 141 km od
granicy. Google nie kłamało. Intensywna
zieleń wody jak i kolorowe skały dookoła robią wrażenie. Może nie takie jak
Pamukale w Turcji czy jeziora Plitwickie w Chorwacji (również utwory
trawertynowe) ale mała namiastka jest;) Niektórzy Słowacy nie przejmują się
zakazem kąpieli korzystają z krystalicznie czystej wody, my natomiast
obchodzimy kamieniołom dookoła.
Jeszcze
nie pada, jako że czasu mamy sporo powracamy do pierwotnego planu wyjścia w
góry. Cofamy się parę kilometrów i przejeżdżając przez Remetské Hámre
dojeżdżamy na parking pod Morskie Oko (już od Remetské Hámre wychodzi niebieski
szlak turystyczny ale nie ma sensu dreptać 8 km asfaltem, można podjechać pod
sam parking pod Morskie Oko -2eur/samochód)
Szklaków jest sporo, nie trzeba ograniczać się do tej samej trasy w 2 strony. Szczyt można zaatakować zarówno od południa ( Remetské Hámre) jak i północy (Zemplinskie Hamre). Parkingi płatne, ale 2 eur za dzień nie jest tragedią :)
Szlaki oznaczone bardzo dobrze, z charakterystycznymi żółtymi daszkami;) Przede wszystkim mało ludzi i dość dziko.
Bierzemy
plecaczki i wychodzimy. Razem z nami budzi się deszcz;/ Na początku kropi, za
chwile pada aby mogło zacząć lać. Jak to ujęła siostra nie jest źle-
przynajmniej się zmienia - szczegół że na wersje bardziej mokrą. Ale ale jest
12.30 więc wartko idziemy. Znak wskazuje 1 km do jeziora, ale już po 5 min ujrzymy
przejrzystą wodę i gromadzące sie przy mostku rybki. Zbocza wodnego akwenu to nic innego jak
ściany dawno wygasłego krateru.
Trzeba
nam wiedzieć iż górskie jeziorka są osobliwością Wyhorlatu. W tym owe
najsłynniejsze Veľké Vihorlatské jazero, (618 m) i Malé Vihorlatské jazero
"Małe Morskie Oko". Pozostałe są mniejsze i bardziej schowane.
Veľké Vihorlatské jazero |
Veľké Vihorlatské jazero |
Malé Vihorlatské jazero |
Przechodząc
już praktycznie do trasy można od Morkiego Oka wybrać wariant leniwy, optymalny
lub ambitny. Najszybsza traska to podejście do przełęczy Tri Table(823 m), a
następnie na Sninsky kamen (1006 m).
Trasa II to żółty szlak do Jedlinki, a następnie czerwony i zielony prowadzący
na Vihorlat( 1076 m). Ambitnie można i zrobić wycieczkę od Sninsky kamen do
Vihorlatu. My planujemy na dziś "wielką
górę" czyli Vihorlat, a na dzień następny Kamień z widokiem na lasy Wyhorlackie i nizinę
wschodniosłowacką.
Z
Morskiego Oka wspinamy się na Jedlinkę (1h), mijając już częściowo zarośnięte
Małe Morskie Oko. Z rozwidlenia szlaków Jedlinki skręcamy w lewo na Sedl
Rozdiel (866 m). Dróżka wije się, prowadząc raz w górę raz w dół, w całości
wśród bukowego lasu. Czujemy się niczym w naszym rodzinnym Beskidzie Niskim;)
Do Polany
pod Wyhorlatem mamy godzinę i to już bez żartów pod górę. Należy uważać na
szlak gdyż początkowo ścieżka prowadzi przez polanę wprost do lasu, a należy
skręcić delikatnie w lewo. Deszcz nie ustaję a wręcz przeciwnie wzmacnia się.
Początkowo dzielny tato niestety po kolejnym ostrzejszym zejściu postanawia
zawrócić do samochodu i tam na nas poczekać.
Tymczasem
dochodzimy do wiaty na polanie. Jest to jedyne suche miejsce gdzie można coś
przekąsić przed półgodzinną wędrówką na szczyt. Gdy pogoda dopisuje można
skorzystać z przygotowanego miejsca ogniskowego z ławeczkami i stolikiem tuż obok wiaty.
Wejście
na Wyhorlat teoretycznie jest nielegalne
gdyż to teren wojskowy. Stojąca obok
wiaty tablica informuje że idziemy na własną odpowiedzialność. Nie widziałam
jednak żadnej relacji aby wynikły
jakiekolwiek problemy z faktu
turystycznego wejścia na górę.
Nie
prowadzi tu już żaden szlak ale ścieżka jest mocno wydeptana. Wchodząc już na
1076 m. PODZIWIAMY widoki. Gęsta mgła zasłania zarówno Wyhorlackie szczyty jak
i Zemplínską šíravę. Do tego wieje i
pada czyli wymarzona pogoda :p
Po
pamiątkowym zdjęciu "ze szczytu" wracamy w przyspieszonym tempie i
już o 18.00 jesteśmy na parking. Wycieczka zajęła niecałe 6h.
Tato
wpada na genialny pomysł i podjeżdża pod daszek. Możemy się przebrać w coś
suchego i zagotować klopsiki. Nadal siąpi więc odkładamy plan rozbicia namiotu
i postanawiamy wrócić do domu. Na Sninsky kamen trzeba będzie jeszcze kiedyś wrócić.
Po 19.00 ustaje deszcz i parę kilometrów za Remetské Hámre udaje się wśród zbóż zrobić
zdjęcie z widokiem na Wyhorlat jak i Zemplínską šíravę (Słowackie Morze).
widok na Zemplínską šíravę |
galeria zdjec z wyprawy: pod linkiem VYHORLAT
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz